Wpis powstał na potrzeby ogólnoświatowej zabawy w podchody zwanej Geocaching. Zachęcam do zabawy, a oryginał opowiadania o równowadze w przyrodzie znajdziecie tutaj: Aesculus hippocastanum vs Cameraria ohridella. A wrzucam go tu, bo primo: nie mam czasu, secundo: pseudoekolodzy ostatnio ciągle jątrzą nie wiedząc nic o tej dziedzinie nauki.
Dookoła nas toczy się odwieczna walka - zdałoby się
powiedzieć: na śmierć i życie. Gdzie nie spojrzysz tam wojna.
Walka o przetrwanie. Brat przeciwko bratu. Sąsiad przeciwko
sąsiadowi. Napastnik przeciwko ofierze, ofiara przeciwko
napastnikowi.
Ta walka to tylko jeden z aspektów jakimi zajmuje
się EKOLOGIA - w spauperyzowanym umysłowo społeczeństwie
traktowana jako segregowanie śmieci czy przypinanie się do drzew (o
kupowaniu tzw. żywności ekologicznej nie wspomnę, ponieważ profil
ten mogą czytać dzieci), które to działania z EKOLOGIĄ niewiele
mają wspólnego.
Ten wpis opowie historię jednego konfliktu - walki, która nie może mieć zwycięzcy: Aesculus
hippocastanum vs Cameraria ohridella.
Według oficjalnych
danych ta wojna rozpoczęła się w Roku Pańskim 1984 roku na
terytorium dzisiejszej Północnej Macedonii nad przepięknym
Jeziorem Ochrydzkim. Na teren Polski dotarła czternaście lat
później.
Jezioro Ochrydzkie |
Ale - nie biorąc przykładu z Homera - zacznijmy ab
ovo.
Dramatis personae:
Aesculus hippocastanum - czyli
kasztanowiec zwyczajny, przynajmniej po polsku. Nazwa gatunkowa
oznacza dosłownie "koński kasztan", bo i owoce - torebki
- podobne są do owoców kasztana jadalnego.
Prawdziwe kasztany |
Ów kasztanowiec to
średniej wielkości drzewo (maksymalnie 25 metrów wysokości), z
gęstą koroną i dłoniastozłożonymi liśćmi złożonymi z kilku
wysłużonych listków. Pień posiada dość charakterystyczną korę,
w wieku późniejszym łuszczącą się tafelkowato. Kwiaty zebrane w
wiechowate, wzniesione kwiatostany o długości do 30 cm kwitną w
maju - stąd skojarzenie z maturami.
Kasztanowiec należy według
najnowszych badań do rodziny mydleńcowatych (podobnie jak na
przykład klon) i - co warto zaznaczyć - jest rośliną trującą!
Ale jak mawiał Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von
Hohenheim zwany Paracelsusem: Dosis facit venenum (Dawka czyni
truciznę) - więc także i kasztanowiec wykorzystywany jest (kwiaty,
kora i nasiona) do produkcji leków. Zawarte w nich związki działają
bowiem przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, rozkurczająco,
przeciwkrwotocznie oraz uszczelniają naczynia
krwionośne.
Kasztanowiec zwyczajny - co warto zaznaczyć - we
florze Polski jest antropofitem, czyli, w dużym skrócie, gatunkiem
obcym. Przybył do nas pod koniec XVI wieku (można więc
zaklasyfikować go jako kenofit - "nowy" gatunek obcy, w
przeciwieństwie do archeofitów, przywleczonych na nasze ziemie
przed 1500 A.D, czyli przed wymianą flory i fauny z Amerykami) z
Austrii. Jednak nasz bohater także stamtąd nie pochodzi. Otóż
Roku Pańskiego 1576 cesarz Maksymilian II Habsburg sprowadził
kasztanowca jako roślinę ozdobną do swych ogrodów wprost ze
Stambułu (Konstantynopola).
Konstantynopol |
Czy więc tam znajduje się ojczyzna
tego drzewa? Choć przez wiele lat dominowało przekonanie, że
kasztanowiec pochodzi z Indii obecnie za jego matecznik uznaje się
Bałkany, czasem z dodatkiem Azji Mniejszej, czasem zaś pierwotny
zasięg rozciągając aż po Kaukaz. Ale warto zapamiętać Bałkany.
Czemu? Bowiem tam pojawia się drugi bohater dramatu...
Bosfor - Europa i Azja |
Cameraria
ohridella - czyli szrotówek kasztanowcowniaczek. Nazwa, która
od wielu lat wywołuje drgawki u wszystkich europejskich zarządców
zabytkowych czy miejskich parków, u osób odpowiedzialnych za zieleń
w przestrzeni publicznej i innych, podobnych.
W tej historii ten
niewielki nocny motyl odgrywa bowiem rolę tego złego.
Samo
zwierzę jest rzeczywiście filigranowe. Długość ciała imago (czyli owada
dorosłego) waha się od 2,8 do 3,8 mm przy rozpiętości skrzydeł
maksymalnie 10 mm, poczwarka (czyli pupa) ma 3-4 mm długości, a
świeżo wylęgła larwa zaledwie 0,5 mm (więc konia z rzędem temu,
kto widział go na własne oczy). Warto dodać, że poczwarki
wytrzymują temperatury do -25 stopni w skali Celsjusza - jak na
warunki klimatu umiarkowanego są niemal nieśmiertelne. Pełny cykl
rozwojowy tego motyla wynosi 6-9 tygodni: w ciągu roku mogą pojawić
się nawet 3 pokolenia.
Szrotówek należy do rodziny
kibitnikowatych, niewielkich nocnych motyli należących do
ekologicznej grupy minowców. Minowce są niewielkimi owadami
(oprócz motyli także chrząszcze, błonkówki czy muchówki)
tworzącymi miny - korytarze drążone przez larwy wewnątrz liścia.
Nasz bohater upodobał sobie liście właśnie kasztanowca
zwyczajnego, choć okazjonalnie może żerować na innych gatunkach
kasztanowców albo nawet na klonach - jaworze i pospolitym.
Nie
wiadomo dokładnie skąd ów owad się wziął - dlatego, całkiem
słusznie, traktowany jest jako gatunek inwazyjny. Szrotówek
kasztanowcowiaczek pierwszy raz zanotowany został na Bałkanach, nad Jeziorem Ochrydzkim – stąd i łacińska nazwa gatunkowa.
Skąd
tam się wziął, jak już mówiłem, nie wiadomo. Sporo przemawia za
tym, że przybył z daleka, choć tak małe gatunki owadów są
bardzo słabo rozpoznane, więc równie dobrze mógł sobie żyć na
Bałkanach. Czemu więc nie szkodził? Może szkodził, ale nikt tego
nie zauważał.
Tak więc A.D. 1984 zauważono, że na populacji
kasztanowca w okolicach Jeziora Ochrydzkiego żeruje nowy gatunek -
nie chcę tu użyć słowa pasożyt. Bardzo szybko ów szkodnik
rozpoczął przemieszczanie się po Europie - nawet w tempie 60 km
rocznie (obecnie są lata, kiedy nowy teren zdobywa z prędkością
ponad 100 km na rok - prawdziwy owadzi blitzkrieg; Heinz Guderian
byłby dumny) - bardzo często przy pomocy ludzi, nieświadomie
przenoszących zainfekowane liście, poczwarki czy owady dorosłe.
Warto zauważyć, że pierwszymi na nowym terenie ofiarami motyla
padały przydrożne aleje kasztanowców - z racji walorów
dekoracyjnych bardzo częste w całej Europie. Obecnie zaczął
podbijać Skandynawię, Wyspy Brytyjskie i Hiszpanię. Prze
też tradycyjnie na Wschód.
Dalsza ekspansja owada może zagrozić całej
europejskiej populacji kasztanowca. Szrotówek niszczy liście oraz
powoduje defoliację (opadanie zarażonych liści) a co za tym idzie
pozbawia roślinę możliwości przeprowadzania
fotosyntezy.
Minowane liście |
Pozostaje pytanie: Dlaczego tak się
stało?
Odpowiedź jest prosta: Nie wiemy.
Ekologia to
nauka o bardzo delikatnych zależnościach między populacjami. O
równowadze panującej między nimi. Na przykład - lew poluje na
antylopy; jest przy tym, może to się wydać dziwne, strasznie
nieefektywny - antylopa jest szybsza, często ucieka. Dlaczego tak
się dzieje? Gdyby lew był super myśliwym, rychło wybiłby
wszystkie antylopy i sam padł z głodu. Gdyby zaś usunąć lwa -
antylopy rozmnożą się tak mocno, że zjedzą całą trawę i same
zginą z głodu. Każda ingerencja w te skomplikowane zależności
może skończyć się tragicznie dla całego ekosystemu (w szerszym
znaczeniu: dla Ziemi).
W wypadku kasztanowca i szrotówka także
musiał zadziałać nieznany nam czynnik naruszający odwieczną
równowagę. Mógł on, ale nie musiał, być spowodowany
działalnością człowieka.
Kasztanowcowy zagajnik na Kaukazie |
Mogło to być zawleczenie szrotówka
do nowego środowiska, gdzie pozbawiony wrogów zaczął rozwijać
się bez przeszkód.
Mogło to być zwiększanie areałów
kasztanowca - im więcej drzew i im gęściej rosną tym łatwiej
przeleźć szkodnikowi z jednego na drugie.
Mogła to być presja
wywołana zmianami w środowisku powodująca zmiany w behawiorze
owada.
Mógł też motyl po prostu, naturalnie, zmutować.
Możliwe
też, że wszystkie te przypuszczenia są w jakimś stopniu
prawdziwe.
Cóż, póki co prawdziwi ekolodzy szukają rozwiązania
tej zagadki – oraz sposobów zwalczenia szkodnika (to ważne, bo
pomyślmy, że pojawia się szkodnik niszczący na przykład
pszenicę; toć to katastrofa by była). Na tą chwilę poszukiwany
jest pasożyt, który mógłby przetrzebić populację owada.
A na
razie ze szrotówkiem walczy się bardziej tradycyjnymi metodami -
wycina zainfekowane drzewostany, stosuje opryski pestycydami, żele
wstrzykiwane wprost do roślin oraz (choć tu skuteczność jest
niezbyt zadowalająca) pułapki lepowe na korze oraz feromonowe. Co przecież kosztuje.
Choć oczywiście – zgodnie z "hipotezą
Czerwonej Królowej" (wpis przydługi, więc sami musicie
poszukać co to) – możliwe, że wkrótce kasztanowiec wymyśli jakiś
sposób by ograniczyć wpływ motyla, i wyścig zbrojeń między tymi
gatunkami wróci do fazy równowagi sił.
Na koniec prośba - nie
lekceważmy prawdziwej EKOLOGII, bowiem może przynieść nam to
niepowetowane straty.
Lekceważmy zielonych terrorystów, bo oni już
przynoszą owe wspomniane niepowetowane straty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz