Tłumacz

23 stycznia 2023

Owidiusz w Tomis

    Publiusz Owidiusz Nazo uznawany jest jedną z najwybitniejszych – i najbardziej wpływowych w historii – postaci rzymskiej literatury. Cóż takiego musiał ów wspaniały pisarz nabroić, że Oktawian August, władca przecież światły i tolerancyjny, skazał go na pobyt w greckim mieście Tomi nad Morzem Czarnym?
Centrum współczesnej Konstancy z pomnikiem Owidiusza
    Na przełomie er Owidiusz jest w cesarskim Rzymie wziętym poetą. Żyje w niedalekim sąsiedztwie dworu – trzecia żona poety jest w świetnej komitywie z małżonką Fabiusza Maksymusa (patrona pisarza), kuzynką samego Augusta i przyjaciółką potężnej Liwii. Nasz bohater żyje więc dostatnio zajmując się tylko pisaniem, głoszeniem mów oraz zgłębianiem literatury i filozofii. Aż wreszcie w 8 roku po Chrystusie cesarz wydaje edykt nakazujący bezterminową relegację Owidiusza z Rzymu. W sensie formalno-prawnym nie było to wygnanie – nie było wyroku sądu ani zgody senatu. Obłożony edyktem zachowywał obywatelstwo, majątek, prawa cywilne – nie mógł tylko opuszczać miejsca zesłania. A tym dla Owidiusza stało się Tomi.
Czarnomorskie wybrzeże
    Tomi – czy też może z łaciny Tomis – było wolnym greckim miastem, kolonią Miletu powstałą na wybrzeżu Morza Czarnego w czasie Wielkiej Kolonizacji w pierwszej połowie VI wieku p.n.e. Wraz z sąsiednimi polis czerpało spore zyski z handlu czarnomorskiego, niemniej na przełomie er jego znaczenie mocno upadło – szlaki kupieckie przebiegały już gdzie indziej. Ale, oczywiście, nadal handlowano, i w mieście spotkać można było oprócz potomków pierwszych greckich osadników także tak zwanych barbarzyńców: Getów, Traków, Scytów i Sarmatów. Tomis znajdował się pod protektoratem rzymskim od roku 29 p.n.e., kiedy to pokonano Królestwo Traków opiekujące się greckimi koloniami. Region ten Rzymianie nazwali Limes Scythicus – Scytyjskim Pograniczem – i zbytnio się nim nie interesowali (dopiero później utworzono tu prowincję Mezja). Samych republikańskich – a potem cesarskich – urzędników w czasie, gdy przybył tu Owidiusz raczej nie było. Tomis podlegało wtedy namiestnikowi Macedonii, a ów nie miał interesu trwonić ludzi i środki na tak odległą placówkę.
    Jakim szokiem dla poety musiało być to – pełne uzbrojonych barbarzyńców (co jakiś czas z gościnną wizytą przybywali tu zza Dunaju łupieżcy, więc w dobrym tonie było nosić ze sobą jaką broń) – miasto. Jak każdy wykształcony Rzymianin Owidiusz płynnie władał greką – ale tą oficjalną, koine. Miejscowy dialekt był dla autora "Sztuki kochania" niezrozumiały – o językach Getów i Sarmatów nawet nie wspominam. Rychło też Nazo popada w – jak powiedzielibyśmy dziś – depresję. Listy wysyłane do małżonki i przyjaciół stają się coraz bardziej gorzkie, wszak mimo ich starań (poeta twierdzi, że niedostatecznych) August pozostaje niewzruszony w swoim postanowieniu. Owidiusz narzeka na barbarzyńców, klimat, brak rozrywek i – nade wszystko – niemożność rozwijania życia intelektualnego. Miejscowym kupcom nie są potrzebne książki! Szok spowodowany zmianą środowiska wpędza pisarza w poważną chorobę – i dopiero po roku dochodzi do siebie.
Nagrobek z czasów rzymskich
    W końcu też przestaje liczyć na łaskę Augusta – zresztą choć przeżył Oktawiana o kilka lat jego następca, Tyberiusz, też nie cofnął wyroku – i postanawia zrozumieć miejscową społeczność. Uczy się języków, przestaje pomstować na braki cywilizacyjne, ba, zaczyna nawet chwalić greckich osadników za okazaną mu gościnę. W końcu Owidiusz dostąpi zaszczytu zostania obywatelem Tomis – i jako taki przynajmniej dwukrotnie orężnie broni miasta przed najeźdźcami. Zanim umrze nad Morzem Czarnym na przełomie 17 i 18 roku po Chrystusie – nie zobaczywszy nigdy już Rzymu – stworzy tu jeszcze dwa dzieła, Tristia i Epistular ex Ponto.
    Dzisiaj Tomis leży w rumuńskiej części Dobrudży i nazywa się Konstanca (nazwa też rzymska, nadana na cześć siostry Konstantyna Wielkiego), ale o Owidiuszu wciąż pamięta.
Ruiny bizantyjskiej Konstanty
    Na głównym placu miasta stoi pomnik poety (jest to oczywiście XIX-wieczne wyobrażenie, nie zachował się żaden wizerunek z epoki) – według legendy w miejscu pochówku Owidiusza. Jest to oczywiście nieprawda – Rzymianina po śmierci zapewne skremowano i zgodnie z obyczajem pochowano poza – częściowo zachowanymi – murami Tomis.
Starożytne mury Tomis
    Tuż obok figury znajduje się też Muzeum Archeologiczne oraz zachowane w całkiem dobrym stanie rzymskie hale targowe z olbrzymimi mozaikami – jest to największa pozostałość po Imperium Rzymskim w mieście, aczkolwiek sam poeta nigdy po nich się nie przechadzał, powstały dobre kilkaset lat po jego śmierci, mniej więcej w czasie gdy Tomis zamieniało się w Konstancę.
Rzymskie mozaiki
    Do dziś też – poza miejscem pochówku Owidiusza – tajemnicą pozostaje powód wygnania z Rzymu. Sam poeta twierdził, że były to dwie pomyłki – dotyczące utworu i kobiety. Utworem zapewne była Ars Amandi, Sztuka Kochania, frywolna, może nawet pornograficzna pozycja, która u starzejącego się Augusta mogła wywołać dreszcze (cesarz pod koniec życia stawał się coraz bardziej purytański). Jeśli zaś chodzi o kobietę – w tym samym czasie z Rzymu wygnana jest za rozwiązły tryb życia cesarska wnuczka Wispania Julia Agrypina (czyli Julia Młodsza). Ona też nigdy nie wróciła do Rzymu, a samego poetę – który należał do jej znajomych – przeżyła o dobre 10 lat. Może więc taka zajadłość Oktawiana była spowodowana romansem tych dwojga? Tego się nigdy nie dowiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

Klimat i krwawe ofiary cz. 1

     Od jakiegoś czasu się słyszy, że luminarze Unii E***pejskiej (i innych krajów należących do upadającej zachodniej cywilizacji) będą od ...