Kiedyś, we wpisie o kolejowych
niemieckich nazistowskich bunkrach koło Tomaszowa Mazowieckiego (i o
panice koronawirusowej, tak przy okazji) wspominałem o wizycie w –
dziś nieistniejącej już – opuszczonej willi zbudowanej dla
okupacyjnego rządu PRL, czy też, jak chciała legenda, dla samego
towarzysza Gierka, Pierwszego Sekretarza KC PZPR. Do tej pory nie
znalazłem zdjęć owego budynku, więc musi sobie Szanowny Czytelnik
wyobrazić dwupiętrowy budynek w stylu takim jakimś toskańskim, z
fontanną na dziedzińcu, basenem w jednym ze skrzydeł i salą
kinową w piwnicy.
Tym razem zwiedzałem inne bunkry –
podziemną jugosłowiańską bazę lotniczą Żeljawa na granicy
chorwacko-bośniackiej, zaś w okolicy, również w lasach, choć tym
razem górskich, pośród opuszczonych serbskich wiosek czaiła się
inna willa – rezydencja Izvor (czyli po serbo-chorwacku źródło) wybudowana dla
dawnego partyzanckiego przywódcy Josipa Broza – czyli Marszałka
Tito, wodza Federacyjnej Socjalistycznej Republiki
Jugosławii.
Baza lotnicza Żeljava |
Bunkry lotnicze były olbrzymie – dużo większe
od kolejowych schronów w Jeleniu czy Konewce – willa przywódcy
Jugosławii zapewne też mogła być większa od tej gierkowej, ale
nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Niby wcześniej
widziałem kilka dalmatyńskich wysp onegdaj zamkniętych dla Tity
oraz kompleks Gorica nad Jeziorem Ochrydzkim – ale zawsze z daleka.
Tu była możliwość wejścia do środka – choć jako, że wyjazd
był urbexowy raczej nie spodziewałem się kompletnego
budynku.
Kolejowy bunkier w Jeleniu |
Chorwacja bowiem, w przeciwieństwie do Północnej
Macedonii, nie uregulowała sprawy własności dóbr po byłej
Jugosławii. Macedończycy podpisali stosowne umowy i nad Jeziorem Ochrydzkim w Goricy dziś swoją rezydencję mają prezydent i
premier małej republiki. A chorwackie wille jugosłowiańskiego
przywódcy niszczeją.
- Tito miał w Jugosławii jakieś 50, no,
może 55 rezydencji – pouczył mnie Macedończyk podczas wspólnego
rejsu po jeziorze – Niektórych nigdy nie odwiedził. U nas podobno
był trzy razy, za każdym razem z kochanką.
Jezioro Ochrydzkie |
Ale zostawmy
słoneczne okolice Jeziora Ochrydzkiego i wróćmy w Góry Dynarskie,
w okolice słynnych docenionych przez UNESCO Jezior Plitwickich,
wszak w tym rejonie znajduje się podziemna baza lotnicza Żeljawa, z
której to ruszyliśmy do Willi Izvor (oznaczanej też jako Objekt 99). Było już ciemno, a górska
pogoda nas nie rozpieszczała. Padał dość zimny deszcz. Mimo to
dzielnie przekradaliśmy się coraz węższą asfaltową drogą w
kierunku rezydencji. Wreszcie wjechaliśmy na niewielki dziedziniec i
w snopach samochodowego światła ukazał się budynek. Był ponury –
i olbrzymi.
Willa Izvor wieczorową porą |
Bardziej przypominał (kolorem, bo raczej nie
rozmiarem) naszą prezydencką rezydencję w Wiśle niż zapamiętaną
przeze mnie foremną willę Gierka. Dalsza penetracja uświadomiła
nam, że jest to olbrzymi moloch, opuszczony co prawda, ale jeszcze
całkiem nieźle zachowany. Pozostały nawet drewniane boazerie w
części mieszkalnej oraz – przynajmniej gdzieniegdzie – parkiet
(wspaniała sprawa, wszak mieliśmy tu nocować, a na parkiecie
drewnianym zawsze lepiej niż na betonie czy kamieniu; dodajmy, że
padało i byliśmy w górach).
Część mieszkalna willi |
Jakim wspaniałym obiektem – z
racji położenia – hotelowym mogłaby ta budowla zostać. Niczym
nie ustępowałaby słynnemu hotelowi z "Lśnienia",
niedaleko Plitwice, masa gór gotowych do wykorzystania zimą, ślady
po filmach o Winnetou...
Jeziora Plitwickie |
Bistro Winnetou |
To znaczy: mogłaby zostać te dziesięć
lat temu. Teraz chyba jest już za późno. Dach w wielu miejscach
zaczyna się już walić, a miejscowy klimat (no, albo pogoda – to
zależy co na ten temat powiedzą eksperci od globalnego ocieplenia)
tylko czeka by do końca zniszczyć wnętrza.
Główny hall willi |
Sama konstrukcja
podejrzewam, że jest dość solidna, więc szkielet willi będzie
straszył w okolicy jeszcze wiele lat – aż w końcu całkowicie
zarośnie lasem.
Co oczywiście Chorwatom nie przeszkadza – bo
choć sam Tito był ich krajanem, to spuścizna jugosłowiańska
nieodmiennie kojarzy im się z Serbami. A to właśnie Serbia jest
prawnym spadkobiercą majątku jugosłowiańskiego, więc Chorwaci
nie zamierzają nawet palcem kiwnąć by ocalić albo wykorzystać
tego – i wielu innych – budynków. A zniszczyć – tak jak
miejscowe nadleśnictwo zaorało podtomaszowską willę Gierka –
też nie mogą: wtedy odezwaliby się Serbowie, że niszczona jest
ich spuścizna, i zaczęliby dążyć do odzyskania serbskich
majątków po obywatelach Chorwacji pochodzenia serbskiego
wypędzonych w latach 1991-94. Sytuacja jest więc dość patowa –
i willa będzie dzięki temu status quo powoli niszczała. Trochę
szkoda.
Dziedziniec willi |
Ale póki stoi można ją spokojnie zwiedzać, a nawet –
jeśli komuś nie przeszkadza zimno, wiatr, wilgoć i ciemność –
w miarę bezpiecznie przenocować (przynajmniej póki dach nie
zaczyna się walić). Wspaniałą atrakcją jest na przykład kolacja
jedzona z dawnego stołu bilardowego – z latarkami jako jedynym
źródłem światła i latającymi nad głową nietoperzami, głównymi
obecnie lokatorami rezydencji Izvor.
Tajemnicą też pozostaje
czy – ponieważ Tito miał kilkadziesiąt rezydencji –
jugosłowiański dyktator kiedykolwiek odwiedził to miejsce. Jest to
prawdopodobne, choć mądrość ludowa murale w rezydencji twierdzą
jednoznacznie, że nie.
Mądrości muralowe |
Z OSTATNIEJ CHWILI: No i wygląda, że coś się zmieniło. Napisałem bowiem o Objekcie 99 zachęcając do odwiedzin, a tu dosłownie chwilę po wizycie willę przejęła dyrekcja Parku Narodowego Jezior Plitwickich. I będzie robić tam centrum edukacyjne. Cóż następne miejsce mogę dodać do zakładki "never forget"...
Never forget |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz