Tłumacz

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chorwacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chorwacja. Pokaż wszystkie posty

2 maja 2025

Wenecje

    Po krótkim blogowym interludium dotyczącym spraw naszej umiłowanej acz umęczonej Ojczyzny wracamy – przynajmniej częściowo – na Półwysep Apeniński, do Esgaroth, Miasta na Jeziorze Wenecji, miasta na Lagunie. Miarą potęgi i siły oddziaływania tej niecnej republiki kupieckiej jest ilość miejsc na Świecie, o jakich bedekery piszą "taka-to-a-taka Wenecja".

Wielki Kanał w Wenecji

    Robią to z uporem godnym lepszej sprawy – i niemal gdziekolwiek miasto leży na wyspach nad rzeką otrzymuje miano weneckie. Weźmy taki Amsterdam. Wenecja Północy, prawda? Przynajmniej jedna z wielu. Miasto w pewnym okresie swej historii potężniejsze niż włoska republika, wyrosło na bagnistej nizinie u ujścia rzeki Amstel, pełne kanałów (wpisanych na Listę Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, podobnie jak fortyfikacje okalające Amsterdam; analogicznie na Liście znajduje się Wenecja oraz weneckie fortyfikacje we Włoszech i basenie Adriatyku) także wzniesione zostało na usztywniających grunt palach. Mimo wspaniałości Złotego Wieku holenderskiego miasta nikt nie nazywa Wenecji Amsterdamem Północy – co w sumie nie jest dziwne, zważywszy, że osada na tamie na Amstelu powstała kilkadziesiąt lat po tym, jak Wenecjanie w najlepsze dzięki armii krzyżowców zdobywali Konstantynopol.

Kanały Amsterdamu

    Inną Wenecją Północy, jeszcze młodszą, ba, powstałą w czasach, gdy Najjaśniejsza Republika Świętego Marka powoli poczynała tracić swe olbrzymie śródziemnomorskie imperium jest carska stolica nowego wzoru, założony na surowym kamieniu Sankt Petersburg. Położone nad Newą (rzeka może i krótka, ale potężna – to ona do Bałtyku wtłacza najwięcej słodkiej wody) także pełne jest kanałów, a gdy wiatr wieje od morza cofka powoduje powodzie, dużo potężniejsze niż wenecka acqua alta (w Wenecji wiatr wieje od wschodu, w Petersburgu od zachodu; w obu wypadkach by zapobiegać powodziom i podtopieniom zainstalowano specjalne zapory, te rosyjskie są skuteczniejsze).

Kanały Sankt Petersburga

    Właściwie znając miłość założyciela miasta do Niderlandów Petersburg powinno się zwać Amsterdamem Wschodu (część miasta zwie się Nową Holandią), ale jakoś nikt tak nie robi. Może dlatego, że Nowy Amsterdam (gdzie nomen omen dziś jest dzielnica zwana Małą Italią) leży w kraju, który przez większość XX darł koty z ZSRS i Rosją?

Nowy Amsterdam dziś Nowym Jorkiem zwany

    Co do Ameryki zaś – to tam widziałem jedyną swoją pozaeuropejską Wenecję. Mianowicie dzielnicę Iquitos o biblijnie brzmiącej nazwie Belen. Miejsce to – jakże charakterystyczny dla podtapianych wiosek Amazonii palafit, osada na palach – Wenecją jest przez jakieś pół roku. W porze suchej jest fawelą, slumsem, nie śniącym o imperialnej potędze (chociaż nie, śnić to sobie może; na pewno nie ma potęgi którą może wspominać; chociaż...) organizmem miejskim.

Belen w porze suchej

    Wracając do Europy – przypomniało mi się, że widziałem jeszcze Małą Francuską Wenecję – czyli alzacki Colmar. Więcej Wenecji nie pamiętam (chyba, żeby liczyć Trogir, zwany Chorwacką Wenecją, należący kiedyś, jak i większość Dalmacji, do posiadłości Najjaśniejszej Republiki Świętego Marka).

Colmar
Trogir

    No, chyba, że w Polsce, to widziałem. Z racji ilości mostów, położeniu na (kiedyś) pięciu wyspach oraz węzłowi hydrologicznemu Wenecją Północy zwany jest Wrocław. W przeciwieństwie do innych tego typu miast nie jest regularnie zalewany – choć osobiście pamiętam Powódź Tysiąclecia w 1997, kiedy praktycznie całe miasto znalazło się pod wodą. Tutaj jednak na tragedię złożyły się – oprócz olbrzymich opadów – także warunki pozasportowe, m.in Czesi zrzucający bez ostrzeżenia wodę z własnych zbiorników zaporowych, lata zaniedbań infrastruktury hydrologicznej oraz – charakterystyczne dla komunistów ignorujących prawa przyrody (nie tylko jeśli chodzi o płcie) – gęsta zabudowa podwrocławskich polderów, przez setki lat służących do przyjmowania wód powodziowych niesionych przez Odrę. Nie wiem czemu: zawsze socjalizm doprowadza do ludzkiej tragedii, a jakieś kognitywne immakulaty i tak weń wierzą. Ot, siła propagandy.

Ostrów Tumski we Wrocławiu
    Poza Wrocławiem Wenecji w Polsce jest pewnie bez liku, ja osobiście kojarzę trzy takie dzielnice: w Szczecinie, Bydgoszczy i – tu pewnie będzie zaskoczenie dla W. Sz. Czytelników – w Pabianicach. Największa z nich, mocno zaniedbana (obecnie coś tam grzebią) to ta leżąca nad Odrą szczecińska.
Szczecińska Wenecja
Bydgoska Wenecja
Pabianicka, hm, Wenecja
   
I mamy przecież jeszcze Wenecję – Wenecję. Na Pałukach. Dawne miasteczko powstało pod koniec XIV wieku jako Mościska (wszak leży nad trzema jeziorami, most był niezbędny), ale właściciel dóbr pojechał na studia do oryginalnej Wenecji (cóż, Polacy robili Grand Tour i Erasmusa zanim było to modne), i tak mu się spodobała, że swoje dobra nazwał tak samo. Mało tego, postawił tu zamek obronny, jakiego w Mieście na Jeziorze mieście na Lagunie próżno szukać.

Ruiny weneckiego zamku
    Oprócz ruin gotyckiej warowni atrakcją wioski jest Żnińska Kolejka Wąskotorowa, która tu właśnie, oprócz stacyjki, ma też niewielkie muzeum.
Stacja Wenecja
Kolekcja wąskotorowych ciuchci
   
A po drugiej stronie jeziora znajduje się osada, podobnie jak oryginalna Wenecja, leżąca (kiedyś) na wyspie, której budowle także umacniane były palami wbitymi w ziemię – Biskupin.

Brama osady w Biskupinie
    Powstała w czasie, kiedy kilka niewielkich osad nad Tybrem zamieszkałych było przez półdzikich pasterzy i rolników nie wiedzących jeszcze, że staną się Rzymianami. Kto zbudował protomiasto w Biskupinie właściwie nie wiemy – choć niektórzy utożsamiają ludność kultury łużyckiej z ludem Wenedów (od którego – lub którym był – miano miał wziąć jeden z odłamów Słowian). A ów tajemniczy lud wiążą owi, w związku z podobieństwem nazw, z Wenetami pojawiającymi się później nad Adriatykiem (inni Wenetowie znani są z Bretonii). Od których to italskich Wenetów pochodzić ma nie tylko miejscowy dialekt (technicznie nie jest to część języka włoskiego), ale i nazwa Wenecja. Logicznie było by więc nazywać w bedekerach Wenecję Biskupinem Południa.
Biskupin Południa - Pałac Dożów i dzwonnica katedry
    Nim jednak w następnych wpisach rozpierzchnę się po Półwyspie Apenińskim coś mi się jeszcze przypomniało. Przecież południowoamerykańska Wenezuela to nic więcej, jak Mała Wenecja (nazwę tę nadali niemieccy osadnicy). Ale nad tym rozwodzić się nie będę, w tym zniszczonym przez komunistów leżącym na ropie naftowej kraju jeszcze nie byłem, choć w czasie peregrynacji po Latynoameryce nie raz zdarzało się mi spotykać uchodźców z tego państwa. O czym zresztą na blogu wspominałem zdaje się. Udanej majówki.

18 kwietnia 2025

Bałkańska Francja

    Jechaliśmy w Góry Dynarskie na pogranicze Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny, była zimna i deszczowa wiosna, a naszym celem była opuszczona jugosłowiańska podziemna baza lotnicza Zeljawa. Ale to już wiecie. Jak i to, że po drodze udało się zajrzeć do dawnej willi Józefa Broza (czyli Marszałka Tito, lidera Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii) oraz odwiedzić leżące podle Balatonu pozostałości Blatnohradu, wczesnośredniowiecznej stolicy Słowian Panońskich.
Góry Dynarskie wczesną wiosną
    To, czego nie wiecie – bo na blogu nie wspominałem – że zatrzymaliśmy się na chwilę w malowniczej chorwackiej wiosce Rastoke. Malowniczej, bo leżącej dosłownie na wodospadach.
Panorama Rastoke i kilka z jej zabytkowych młynów
    Rzeka Slunjcica wpadała tu do Korany, ale bałkańska dusza (i tektonika Gór Dynarskich oczywiście) sprawiała, że nie mogła tego robić po Bożemu, jak przykładny ciek wodny. Spływała, jak widać to na załączonych obrazkach, licznymi kaskadami.
Progi na Slunjcicy
Wodospady w Rastoke
    Tak, wiem, że w Górach Dynarskich – i w Chorwacji, i w Bośni – dość często zdarzają się takie właśnie progi, ba, Jeziora Plitwickie, także utworzone przez Koranę, najsłynniejsze i najczęściej odwiedzane, wpisano, całkiem chyba słusznie, na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Jeziora Plitwickie
    Zaszczytu tego nie dostąpiły wodospady Krka – kiedyś odwiedzane niezbyt często, niestety obecnie także bardzo modne. Liczni turyści i ich nieodpowiedzialne zachowanie spowodowały zachwianie się równowagi przyrodniczej – i dziś już niestety nie wykąpiemy się w rwących nurtach rzeki Krka.
Krka
    To nieodpowiedzialne zachowanie to oczywiście próba utrzymania higieny osobistej przez biwakujących pod namiotami i w kamperach różnej maści obieżyświatów. Znaczy się, zrobili sobie z wodospadów łazienkę.
    Filmowy Winnetou hasający w pobliskich górach (choć bliżej Plitwic) na pewno nie byłby takim postępowaniem zachwycony.

Bistro "Winnetou" - pamiątka po perłach jugosłowiańskiej kinematografii (we współpracy z NRD)
    Wioska Rastoke, leżąca przy trasie wiodącej ku Parkowi Narodowemu Jezior Plitwickich miała nad nimi tą przewagę, że jeszcze do końca nie jest odkryta turystycznie (choć leżąca podle Slunja osada reklamuje się przecież jako Małe Plitwice). Mogliśmy więc w spokoju napawać się urokiem miejscowości. Korzystając także z niewielkiego okienka pogodowego wdrapaliśmy się (no, głownie ja) na górujące nad Rastoke ruiny zamku. Czy też może pałacu.
Tajemnicze ruiny górujące nad Rastoke i kanionem rzeki Korany
    Na szczycie wyszło, że z budowli taki zamek, jak ze mnie baletnica. I okazało się to – że nie zamek, nie, że Jezioro Łabędzie w moim wykonaniu – niezwykle ciekawym odkryciem. Chyląca się ku ziemi ruina była bowiem wzniesionym w początkach XIX wieku spichlerzem. Leżącym na terytorium Francji.
    Tak, tej samej Francji, której kultura dziś upada, a najsłynniejszym budynkiem jest stojąca na środku Paryża kratownica.

Współczesny symbol Paryża
    Skąd, u licha, w bałkańskich górach wzięła się Francja? Habsburgów można zrozumieć, Osmanów tym bardziej. Ale Francuzów? Odpowiedź jest bardzo prosta, wystarczyło tylko uważać na lekcjach historii (albo, widząc obcinanie godzin i programów we współczesnej oświacie, samemu sobie doczytać). Wielka Rewolucja Francuska – niech imię jej przepadnie na wieki – oprócz masowych egzekucji i kilku ludobójstw wepchnęła Francję i Europę w wir krwawych wojen, z których wyłonił się ów korsykański gigant, Cesarz Francuzów, Napoleon Bonaparte. Zmiany i pożoga pochłonęły również wiele mniejszych i większych bytów państwowych, w tym i Najjaśniejszą Republikę Świętego Marka. Swoją drogą niewiele osób zdaje sobie sprawę, że dzisiejszy wygląd najważniejszego placu Wenecji to dzieło okupujących miasto Francuzów.
Plac Swiętego Marka
    Z bałkańskich posiadłości Wenecji (a także z Republiki Raguzy i terenów wziętych od Habsburgów) Francuzi utworzyli na poły autonomiczne Prowincje Iliryjskie, które następnie – bo po co się szczypać – w 1809 roku wcielili w granice swojej rozrastającej się ojczyzny. Księstwa Warszawskiego, innego z państw satelitarnych nie wcielono – za to wyżyłowano do granic wytrzymałości. Napoleon umiał w sentymenty, nie ma co.
Jedyny w Polsce (w Ślesinie konkretniej) łuk tryumfalny poświęcony Napoleonowi I
    Co innego jednak czytać w podręczniku o post-rewolucyjnej Francji, a co innego na własne oczy (niczym jaki święty Tomasz Didymos) zobaczyć pozostałości tej bałkańskiej ekspansji. Zwłaszcza, że dużo po niej nie zostało – po kilku latach i klęsce Napoleona położyli na te ziemie z powrotem swoje łapy Habsburgowie – i Rastoke mniej więcej dzieliło odtąd losy Krakowa czy Lwowa (mniej więcej, bo chorwacka wioska należała potem do części węgierskiej, a Kraków przez chwilę był prawie-że niepodległy).

Ljubljana, Lublana czy też Laibach - stolica Prowincji Iliryjskich
    Dużo większe piętno na Francji niż ten krótki epizod odcisnęli wcześniejsi o jakieś stulecie czy półtora chorwaccy najemnicy, pewnie w większości słynni Uskocy, antytureccy piraci kryjący się w górach i wyspach Dalmacji. Na dworze Burbonów (ciekawostka: Karol X spoczywa na terenie dawnych Prowincji, w Nowej Gorycji na Słowenii) hitem okazała się masna, noszona przez nich na szyi wiązana chusta. Nazwana od owych Chorwatów krawatem dziś jest nieodłącznym elementem męskiego ubioru – a przynajmniej ubioru mężczyzny eleganckiego, a nie jakiegoś powsinogi. Nawet gdy prześmiewczo nazwie się go zwisem męskim. W drugą stronę Napoleon – a raczej francuscy zarządcy - wywarł dość znaczny, choć u nas nie znany wpływ. Oto w Prowincjach Iliryjskich stworzono przez te kilka lat system nauczania w językach słoweńskim i chorwackim. Rozpoczynało się na Bałkanach słowiańskie odrodzenie narodowe.
Efekty emancypacji narodowej na Bałkanach

11 kwietnia 2025

Serenissima cz. 3

    I jeszcze jedna część poświęcona Wenecji, może trochę niepotrzebna, bo to właściwie taka galeria. Ktoś powie, że po prostu chcę się pochwalić w ilu to miejscach nie byłem (każdy jest trochę próżny przecież), ale chyba bardziej wpis ma na celu pokazanie ogromu weneckiego imperium, przez kilkaset lat istniejącego we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.
Canale Grande w samym sercu Wenecji
    Poza tym tak myślę, że nie odwiedziłem nawet połowy miejsc związanych z Wenecjanami – mimo to kolekcja i tak robi na mnie wielkie wrażenie.

Plac Sw. Marka
    W końcu bogactwo Najjaśniejszej Republiki Świętego Marka nie wzięło się znikąd. A skoro Wenecja była bogata, to musiała oddziaływać na kulturę, politykę i historię Europy. Jak wspominałem w poprzednich częściach wpisu uważam ten wpływ za niezbyt chwalebny – i to nawet po upadku niezależnej republiki. Patriarchą Wenecji (taki tytuł nosi zwyczajowo wenecki arcybiskup) był przecież Angelo Roncalli, znany jako Jan XXIII, papież, obecnie kanonizowany (ma pomnik we Wrocławiu), od pontyfikatu którego rozpoczęła się degrengolada modernizmu w Kościele Katolickim i stopniowy zanik blichtru oraz wielkości biskupa Rzymu.

Bazylika wenecka
    W Wenecji działał też jeden z najsłynniejszych Pizańczyków, którego wpływ na współczesny Świat do dziś jest przeogromny, niejaki Galileusz. Rewolucja intelektualna której był jednym ze sprawców doprowadziła do milionów ofiar, i za każdym razem gdy czytam o osiągnięciach tamtego czasu wzbiera we mnie chęć popełnienia traktatu filozoficznego dowodzącego, że – jak stwierdzili ówcześni mędrcy – luneta jednak była dziełem szatana. Ale to może kiedy indziej.

Widok na Pałac Dożów, przed którym Galileusz miał prezentować swą lunetę
    Teraz przegląd (fotogaleria właściwie) śladów po weneckim imperium.

Lew świętego Marka, jeden z symboli weneckiego imperium
    Których to – w postaci loggi, pałaców czy wreszcie kartuszy z Lwem Świętego Marka w takich północnych Włoszech – od których zaczynam – jest cała masa.

Fresk z Rimii (dziś w muzeum miejskim)
Wenecki Lew nad bramą zamku rodu Della Scala w Sirmione nad Gardą
   
O Koperze i Istrii, miejsca z którego brano materiał do budowy Wenecji, już wspominałem.

Capodistria czyli Koper
Jeden z koperskich placów
Rovinj albo Rovignio
   
Że nie rozebrali amfiteatru w Puli to ja się dziwię.

Amfiteatr w Puli
    Także cała Dalmacja pokryta jest weneckimi twierdzami (te zachowały się najlepiej), czy to będą poszczególne wyspy czy zabytkowe miasta ze Splitem na czele – także tam wokół dawnego pałacu Dioklecjana z biegiem czasu rozrosły się nowe (znaczy, też średniowieczne) weneckie dzielnice.
Split poza murami pałacu Dioklecjana
Miasteczko na Krku
Weneckie umocnienia na Hvarze
Stare miasto w Trogirze
   
O pięknie Boki Kotorskiej, zamykającej od południa Dalmację (i, przy okazji, historię Republiki Weneckiej) też wspominałem.

Boka Kotorska
Fortyfikacje Kotoru
Kotor albo Cattaro
Perast - ostatnie weneckie miasteczko
   
Tak jak o Alessio, miejscu dziś zwanym Lezha, w którym to z inicjatywy weneckiej zawiązano antyosmańską Ligę pod dowództwem Skanderbega.

Twierdza w Lezhy
    Jedna z najładniejszych albańskich twierdz (o którą walczono jeszcze w XX wieku), w Szkodrze, także ma wenecki okres w swych dziejach. A współczesne Durres ma więcej ze średniowiecznego Durazzo niż antycznego Dyrachium. Zachowane weneckie mury miejskie, niedawno naprawione po kolejnym trzęsieniu ziemi, są dużo bardziej imponujące niż resztki rzymskiego amfiteatru.

Zamek w Szkodrze
Mury średniowiecznego Durazzo
Rzymskie Dyrrachium
   
Choć Grecja kontynentalna także była przez Wenecjan penetrowana, to ich potęga opierała się na setkach wysp – przyznaję się, że odwiedziłem tylko kilka, ale na każdej znalazłem ślady obecności włoskich kupców – czy też może okupantów, jak pewnie powiedzieliby Grecy.

Rekonstrukcja weneckiej loggi w Heraklionie
Zamek w porcie Heraklionu, wenecki i przez Turków przebudowany; amfory greko-rzymskie
Port wenecki w Chanii
   
Czy to na Santorynie, czy Milos znalazłem weneckie zamki. Czy raczej ich pozostałości. Santoryński wznosi się nad opisywaną już przeze mnie na blogu olbrzymią kalderą, ten na Milos, w okolicy którego znaleziono słynną Wenus z Milo, góruje nad miejscowością Adamas (m.in dlatego lata temu wybrałem się na Cyklady, ale to inna historia, całkiem nie wenecka).

Wenecki zamek nad santoryńską kalderą
Górujący nad Milos zamek w Place - a raczej jego pozostałości
   
Perłą w weneckim imperium kolonialnym była jednak Kreta – o której też wielokrotnie było na blogu – choćby o twierdzy Spianlondze, zamienionej w pewnym momencie w leprozorium.

Twierdza na Spinalondze
Spinalonga
   
W końcu jednak czas weneckiej potęgi przeminął – a jedną z ostatnich twierdz Republiki na wyspie była leżąca we wspaniałych okolicznościach przyrody Garmvousa. Pisałem już w jak haniebny sposób Wenecjanie się jej pozbyli przecież.

Twierdza Gramvousa
Ubity przez Turków Osmańskich wenecki Lew
   
Cóż, każda ziemska potęga przemija – w następnym wpisie pozostanę na dawnych ziemiach Najjaśniejszej Republiki Świętego Marka, by pokazać co się z nimi stało po upadku Wenecji. A jest to historia dość zaskakująca.

Najchętniej czytane

Demokracja

     Jednym ze szwajcarskich kantonów gdzie świąteczną potrawą bywa kot jest kanton Appenzell (a raczej dwa kantony, ale o tym może późnie...